Spieszczać, czy nie spieszczać?



,,A kto jeśt takim słodkim maluśkiem? A kto? Kto ubiezie teraz bucićki? A titititi!’’

     Kto z nas patrząc na uroczą buźkę dziecka miał ochotę właśnie tak zacząć mówić? Kto z nas rozczulony przez jakieś zabawne zachowanie zaczął melodyjnie gugać do malucha? Kto nie odczuwał potrzeby miękkiego zdrabniania na widok zapłakanej, łamiącej wręcz serce twarzyczki? Założę się, że każdy z nas choć raz brał udział, lub był świadkiem takiej rozmowy z dzieckiem. W każdym z nas tkwi odruch przesadnej opiekuńczości i każdy czasem jej ulega (nawet jeśli zdarza nam się to w trakcie zabawy z małym kotkiem spotkanym u znajomych ;) ). Jak jednak wygląda takie zachowanie z perspektywy dziecka? Czy może mu zaszkodzić, lub zaważyć na jego przyszłych mechanizmach komunikacyjnych?
     Logopedzi i pedagodzy spierają się z rodzicami, i z sobą nawzajem od lat by ustosunkować się do tego zachowania. Początkowo specjaliści uznawali taki sposób mówienia za szkodliwy i wręcz zakazywali go rodzicom wychowującym swoje potomstwo. Podczas gdy rodzice decydowali różnie: Jedni przyznawali specjalistom rację. Inni uważali, że jest to przejaw wielkiej miłości wobec dziecka i nie widzieli w tym nic złego.

To, kto jednak ma rację?

     Szkodliwość gugania w stosunku do małego dziecka logopedzi i pedagodzy tłumaczą tym jak ogromny wpływ na mowę dziecka ma jego najbliższe otoczenie. Dla dorastającego malucha mama i tata są największymi autorytetami na świecie. Z nimi także spędza najwięcej swojego czasu. Dlatego istnieje duże ryzyko, że dziecko otoczone tego rodzaju wymową będzie uznawało ją za poprawną i przejmie od rodziców zdrobnienia i seplenienie nie wiedząc nawet, że wymawia niepoprawnie.
Jednak w ostatnich czasach owo podejście zaczyna ulegać zmianie. Logopedzi coraz częściej uznają, że zdrabnianie i spieszczanie mowy w stosunku do dziecka może mieć pozytywne korzyści. Nie musi też mieć negatywnego wpływu na jego późniejszą wymowę. Jednak tylko w określonym wieku!

     Jak wcześniej pisałam TUTAJ, pierwszym etapem rozwoju dziecka jest okres melodii. Dziecko posługuje się dźwiękiem nie przypominającym mowy, jednak ogromne znaczenie ma dla niego melodia właśnie. Na tym etapie maluch jeszcze nie rozumie co dokładnie do niego mówimy (dlatego nie powinno mieć to wpływu na późniejszą wymowę dziecka), ale doskonale odbiera to JAK to mówimy. Odbiera nasze emocje. Dlatego melodyjna wymowa, trochę na wyrost artykułowana, bardzo zróżnicowana pod wpływem dźwięków jest dla niemowlęcia niezwykle atrakcyjna. Spieszczanie jest także naładowane wręcz pozytywnymi emocjami, ciepłem i miłością, którą tak bardzo rodzice chcą okazać dziecku, że jest doskonałym narzędziem do uspokajania, zabawiania i przede wszystkim do zacieśniania więzi z dzieckiem. Ale tylko do momentu ukończenia pierwszego roku życia, czyli zakończenia tej fazy rozwoju mowy. Gdy niemowlę wkraczać zaczyna w okres sylaby, a później okres wyrazu powinniśmy wręcz zalewać je żywą mową. I właśnie wtedy poprawność wymowy i podawanie dziecku jak największej ilości poprawnych wzorców staje się dla niego szalenie ważne.


Komentarze

Popularne posty